,, Bieżeństwo spędzone w Kałudze ” praca na konkurs Jestem, bo wrócili. Przywracanie pamięci w setną rocznicę bieżeństwa. autor: Łukasz Birycki.

1 ,, Bieżeństwo spędzone w Kałudze ” praca na konkurs Jes...
Author: Bartłomiej Kalinowski
0 downloads 0 Views

1 ,, Bieżeństwo spędzone w Kałudze ” praca na konkurs Jestem, bo wrócili. Przywracanie pamięci w setną rocznicę bieżeństwa. autor: Łukasz Birycki

2 Będąc małym chłopcem słyszałem wiele razy od Taty krótką,,opowiastkę" o losach naszej rodziny, która kiedyś, w bliżej nieokreślonym czasie przebywała w Rosji, a następnie powróciła na Podlasie do rodzinnej wsi - Łuki. Wtedy nie domyślałem się, że moja rodzina w 1915 roku mogła uczestniczyć w tzw. bieżeństwie. Nie wiedziałem nawet co to owe bieżeństwo było. Będąc już na studiach zacząłem się interesować genealogią mojej rodziny. Przy okazji postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej na temat losów moich Przodków, którzy w trakcie I wojny światowej zostali zmuszeni do emigracji w głąb Cesarstwa Rosyjskiego. W tym celu udałem się do najstarszej osoby w rodzinie - Jana Biryckiego (ur. 1928), brata mojego nieżyjącego dziadka. Przyznam, że historia którą mi opowiedział wywołała u mnie wzruszenie i głęboką zadumę.

3 Sierpień 1915 To już ponad rok od wybuchu I wojny światowej. Dotychczas działania wojenne nie objęły swym zasięgiem Łuki- dużej nadnarwiańskiej wsi położonej na zachodnim krańcu dawnego powiatu Wołkowyskiego. Jednakże wieści o majowym przełamaniu frontu przez Niemców dotarły z pewnością i tam. Na wschód zaczęły ciągnąć niezliczone ilości cywilów i wojskowych. Wycofujące się w pośpiechu wojsko rosyjskie, straszyło mieszkańców Łuki represjami, jakich mieliby się na nich dopuszczać najeźdźcy. Kozacy mówili – Niemcy howorat nie pajmiesz szto i niemalże siłą wyganiali ludzi z wioski. Represje miały dotknąć w szczególności białoruską ludność prawosławną, która w Łuce stanowiła zdecydowaną większość. Prawdopodobnie ówczesny proboszcz cerkwi w Lewkowie Starym - również przestrzegał swych parafian przed wrogimi intencjami ze strony Niemców.

4 Latem 1915 roku większość gospodarzy z Łuki uległa carskiej propagandzie, wzywającej ludność cywilną do ewakuacji w głąb Rosji. Jednakże byli i tacy, którzy zdecydowali się na pozostanie w rodzinnej wsi m. in. rodzina Juliana Wasilczyka. Również rodzina mojego prapradziadka, Jakuba Biryckiego (ur. 1882) pozostała na miejscu. Prapradziadek mieszkał w Łuce razem z żoną Julią (ur. 1886) i dziećmi: synem Józefem (ur. 1907), córką Ksenią (ur. 1909) i drugą córką Nadzieją (ur. 1912). Siedlisko prapradziadka znajdowało się na odziedziczonej po przodkach tzw. Batraczczynie, czyli ziemi nadawanej przez cara mężczyznom, którzy służyli 25 lat w wojsku carskim. Być może ze względu na majątek oraz wiek dzieci, Jakub nie zdecydował się na wyjazd w głąb Rosji. Wiem jedynie że, prapradziadek Jakub przed nadejściem Niemców wykopał na podwórzu ziemiankę w której cała rodzina miała się kryć na wypadek niebezpieczeństwa.

5 Niemniej jednak na bieżeństwo z Łuki wyjechała moja prababcia - Olga Birycka (ur. 1910). Razem z Olgą podróżowała jej starsza siostra Luba (ur. ok. 1904), rodzice Jan ur. (1886) i Maria ur. (1883), siostry Marii, – Pelagia Żukowska (ur. 1890) i Teofila Żukowska (ur. 1898), oraz ich matka Anna Żukowska (ur. 1860 r.) Z Łuki wyjechali najprawdopodobniej razem z innymi bieżeńcami w okolicy prawosławnego święta Spliennia (28 sierpnia). Część swojego dobytku spakowali na żelaźniaka (wóz konny z drewnianymi kołami okutymi blachą) i udali się w kierunku Narewki. Tam prawdopodobnie porzucili wóz i przesiedli się w pociąg i z przesiadkami dotarli do dużego rosyjskiego miasta – Kaługi.

6 Kaługa ok. 1915 roku.

7 W Kałudze bieżeńcy byli przyjaźnie przyjmowani przez miejscowe władze. Działała tam również Guberniana Rada do spraw bieżeńców. Po przybyciu do miasta Jan Birycki otrzymał posadę magazyniera w magazynie zboża (głównie pszenicy), a Maria zajmowała się prowadzeniem domu, który mieścił się niedaleko magazynu. Właściciel magazynu dał również Janowi pistolet oraz granaty do obrony przed grasującymi bandami rabusiów. Siostra prababci-Luba poznała w Kałudze kawalera (potocznie chłopak), który często odwiedzał ją w jej domu. Był on prawdopodobnie członkiem grupy złodziei. Podczas jednego ze spotkań Luba powiedziała znajomemu, że jej ojciec jest w posiadaniu pewnej ilości kosztowności, głównie złota. W lutym (prawdopodobnie 1917 roku) do Luby przyjechał saniami, jej znajomy wraz z trzema obcymi mężczyznami. Maria zaprosiła mężczyzn do domu i zaparzyła herbatę w samowarze, a Jan wyciągnął z szafki trunek, by poczęstować zmarzniętych gości.

8 Mężczyźni zwrócili się do gospodarza z zapytaniem, czy nie mogliby wziąć z magazynu trochę zboża dla koni. Jan zgodził się i razem z trzema gośćmi wyszedł z domu. Gdy zaczął przygotowywać karmę, jeden z nich wyjął spod kożucha siekierę i wymierzył gospodarzowi śmiertelny cios w głowę. Prawdopodobnie wcześniej chcieli się od niego dowiedzieć, gdzie znajduje się złoto, lecz są to tylko moje przypuszczenia. Po całym zajściu mężczyźni wrócili do domu, a Maria zauważyła, że nie ma z nimi jej męża. Podświadomie ogarnął ją strach i niepokój. Rabusie zaczęli pytać, gdzie schowane jest złoto, lecz Maria zarzekała się że nie posiadają żadnych kosztowności. Odruchowo sięgnęła do schowka, w którym znajdował się pistolet i granaty. W tym momencie otrzymała od jednego z mężczyzn śmiertelny cios siekierą w głowę i padła bezwładnie na ziemię. Widząc to córka Luba zaczęła płakać i głośno krzyczeć żeby darowali jej życie.

9 Niestety jeden z oprawców (na pewno nie ten którego znała) zadał jej cios siekierą raz w głowę i drugi raz w szyję. Następnie,,kawaler” uderzył siekierą młodszą siostrę, która w momencie otrzymania ciosu zamarła i bezgłośnie opadła na drewnianą podłogę. Prababcia Olga otrzymała cios w czoło obuchem i być może, dlatego tylko przez krótką chwilę była nieprzytomna. Oprawcy myśląc że cała rodzina nie żyje, zaczęli układać ciała domowników. Na leżącą na spodzie Olgę położyli ciało jej matki, a obok ciało ojca. Na samą górę położyli ciało Luby. W celu sprawdzenia czy aby na pewno domownicy wyzionęli ducha, jeden z mężczyzn wylał na nich gorącą herbatę z samowaru. W tym samym czasie pozostali plądrowali domostwo w poszukiwaniu kosztowności. Gdy mężczyźni wyszli z mieszkania, prababcia Olga ocknęła się i z trudem wypełzła spod ciał rodziców. Chciała szybko schować się za piec, ale na nieszczęście w tym momencie potrąciła blachy do pieczenia chleba.

10 Napastnicy usłyszawszy hałas niezwłocznie wrócili do izby. Z pewnością spieszyli się i nie zauważyli zniknięcia ciała małego dziecka. Po ponownym wyjściu bandytów, do Olgi przyszedł jej pies, który całą noc przy niej czuwał i lizał krwawiącą ranę na czole. Drugiego dnia, wczesnym rankiem parobkowie przyjechali do magazynu i zdziwili się, że jest on jeszcze zamknięty. Pukali do drzwi mieszkania Jana, ale nikt nie otwierał. W końcu zdecydowali się na ich wyważenie. Po wejściu do środka zastali przerażający widok. Nagle zza pieca wybiegł pies, a robotnicy zauważyli że siedzi tam najmłodszy członek rodziny. Naprędce opatrzyli prababcię Olgę i zawieźli ją do felczera (lekarz o niepełnym wykształceniu). W międzyczasie powiadomiono babcię Annę i ciotkę Pelagię, a całe zajście zostało zgłoszone miejscowej policji. Prababcia Olga powiedziała funkcjonariuszom policji, że jednym z morderców był chłopak który przychodził do jej siostry.,,Kawaler” został szybko ujęty i wydał pozostałych sprawców.

11 Jeden z rabusiów miał powiedzieć o prababci Oldze – Eto niedarezane dziecia nas priznalo. Prawdopodobnie całą trójkę pochowano na miejscowym cmentarzu. Pod koniec roku 1917, jeszcze przed wybuchem rewolucji rodzina prababci zdecydowała się na powrót do Łuki. W Kałudze została jedynie ciotka Teofila, która poznała tam chłopaka i wyszła za mąż. Doczekała się dwóch synów. Do Łuki przyjechała tylko raz, na wesele mojego dziadka (syna Olgi) Konstantego Biryckiego 12 maja 1957 roku. Natomiast po bieżeństwie, do rodzinnej wsi wróciły prababka Olga, ciotka Pelagia i babcia Anna (prawdopodobnie pociągiem). Po rewolucji październikowej do Łuki zaczęli wracać też inni bieżeńcy m. in. Nowikowie, Charkiewiczowie, Smolscy, Sołowieje. Najpóźniej powróciła rodzina Siemakowiczów przez co zyskała przydomek,,Ruscy”. W większości pozostawiony przed wyjazdem żywy inwentarz przepadł, zboże zmarnowało się bądź zostało skradzione. Mówiono, że pokrzywa tak się rozrosła,że ludzie mieli problemy ze znalezieniem własnych siedlisk. Musieli zacząć żyć od nowa.

12 Aneks Olga Birycka (1910-1967) W chwili wyjazdu na bieżeństwo prababcia Olga miała 5 lat. Jako jedyna z czteroosobowej rodziny cudem przeżyła napad rabunkowy w Kałudze. Po powrocie w rodzinne strony mieszkała początkowo z ciotką Pelagią i babcią Anną w Lewkowie. W 1925 roku wyszła za mąż za Józefa Biryckiego z Łuki. Do końca życia prababcia miała widoczny ślad na czole po uderzeniu obuchem siekiery.

13 Siedzą od lewej: Józef Birycki i Pelagia Charkiewicz zd. Żukowska, ok. 1956 roku. Po powrocie z bieżeństwa Pelagia wyszła za mąż za Konstantego Charkiewicza z Lewkowa Starego. Dożyła 92 lat. Po ślubie Józef i Olga Biryccy zamieszkali w rodzinnym domu Olgi w Łuce.

14 Julia Birycka zd. Wasilczyk (1885-1926) Osoby które nie zdecydowały się na ucieczkę w głąb Rosji miały możliwość stanięcia pierwszy raz w życiu przed obiektywem aparatu fotograficznego. W latach 1915-1917 władze niemieckie na nowo zajętych przez siebie terenach zaczęły wyrabiać paszporty dla miejscowej ludności. Niniejsze zdjęcie paszportowe zostało wykonane w Łuce w 1917 roku. Litery,,Bi” oznaczają okręg/obwód białostocki natomiast liczba,,14374” to numer paszportu. W lewym górnym rogu widać zarys części pieczątki na której widniał napis,,VERWALTUNGS OERTET – BIAŁYSTOK. Oryginalny niemiecki paszport zawierał m. in. informacje o wykonywanym zawodzie, wyznaniu, miejscu zamieszkania, numerze domu czy miejscu urodzenia. Dodatkowo właściciel paszportu był zobowiązany do pozostawieniu na nim odcisku palca.

15 Rodzinny dom Józefa Biryckiego, w którym mieszkał w czasie bieżeństwa. Po roku 1945 dom ten zamieszkiwał wraz z rodziną młodszy brat Józefa- Mikołaj.

16 Bibliografia 1.Archiwum rodzinne rodziny Biryckich 2. Posiemiejnyje spiski z roku 1904 dla wsi Łuka przechowywane w Archiwum Historycznym Białorusi z siedzibą w Grodnie 3.Księgi metrykalne parafii prawosławnej św. św. Piotra i Pawła w Lewkowie Starym za lata 1901- 1908 przechowywane w AP w Białymstoku 4.Album,,Łuka – ocalić od zapomnienia”, Aleksander Kardasz 5.Wspomnienia Jana Biryckiego

17 Zakończenie Bieżeńcy z Łuki porzucili swe domostwa i udali się w głąb Cesarstwa Rosyjskiego z nadzieją że kiedyś wrócą i opowiedzą swoje historie. Tym właśnie bieżeńcom niniejszą pracę dedykuję. Łukasz Birycki