Część badawcza – refleksje, rozmowy, wywiady W naszych badaniach staraliśmy się dotrzeć do najstarszych mieszkańców Sobkowa i okolic. To, że Żydów w Sobkowie.

1 Część badawcza – refleksje, rozmowy, wywiady W naszych ...
Author: Marta Klimek
0 downloads 0 Views

1 Część badawcza – refleksje, rozmowy, wywiady W naszych badaniach staraliśmy się dotrzeć do najstarszych mieszkańców Sobkowa i okolic. To, że Żydów w Sobkowie było wielu pamięta 85- letnia mieszkanka, pani Felicja Maliszewska. Jej wspomnienia potwierdzają fakt, że Żydzi mieszkali głównie wokół rynku - dzisiejszy Plac Wolności. Znajdowały się tam domy, sklepy, zakłady rzemieślnicze, krawcy, szewcy. Przeważnie zajmowali się handlem. Nasza rozmówczyni dodaje: „Mieli oni święto, zwane kucki, w soboty- szabat. W tym dniu nic nie robili, gdyż tak nakazywała ich wiara. Nie mogli jeść wtedy mięsa ani tłuszczu.

2 Do pobliskiej rzeki Nidy chodzili topić grzechy, w postaci obcinanych paznokci. Modlili się w bóźnicy. Modlili się z wielką czcią i miłością. Powstrzymywanie się tego dnia od pracy było nie tylko nakazem, obowiązkiem ale i aktem wiary.” Na ten dzień, jak przypomina sobie nasza rozmówczyni, kupowano rzeczy najlepsze i najsmaczniejsze produkty. W przygotowaniach do Szabatu brali udział wszyscy domownicy. Przełożonym Żydów - dodaje pani Felicja- był Rabin. Na czas modlitwy siwy starzec z długą brodą zakładał na ramiona szaty rytualne- coś w rodzaju ogromnego ręcznika z czarnym haftem, na końcach z długimi frędzlami.

3 Żyd w stroju modlitewnym. Na głowie ma tefilin (filakterie) i chustę modlitewną — talit — nałożoną na kapotę. Do rogu tałesu przymocowane są długie frędzle, zwane cicit.

4 Odziany był w długi, prawie do ziemi, atłasowy chałat. Modlili się kiwając mocno do przodu. Jeśli w święto trzeba było coś zrobić, np. napalić w piecu, to zatrudniali oni Polaków, ale za tę pracę płacono im. Święto rozpoczynało się w piątek po zachodzie słońca zapaleniem i błogosławieniem świec. Zapalała je kobieta na dwadzieścia minut przed zmierzchem. Mężczyźni rozpoczynali Szabat w bóźnicy. Modlitwę kończono o zmroku w sobotę. Pani Felicja pamięta również, że Żydzi nie tylko bezpośrednio handlowali, ale byli pośrednikami w handlu artykułami rolnymi. Związane to było z zasadami ich religii, bowiem

5 Żydzi jedli ten nabiał, który był przerobiony w obecności współwyznawcy. Żyd - pachciarz, mieszkający we dworze, odbierał mleko z każdego udoju i u siebie w mieszkaniu przerabiał je na własny i rodziny użytek. Cały niemal handel prowadzili Żydzi, poczynając od drobnych handlarzy, skupujących skórki królicze, zajęcze, pierze, drób, nabiał, owoce, aż do handlarzy zbożem i żywcem. Nasza rozmówczyni przypomina sobie, że Żydówki po ślubie obcinały, a raczej goliły włosy. Chodziły wówczas w perukach. Te biedne miały peruki bardzo brzydkie, a te najbiedniejsze chodziły w czepkach.

6 Polacy, mieszkańcy Sobkowa znali zwyczaje Żydów, szanowali je. Na przykład Żyda częstowano tylko samą herbatą, bo inne jedzenie było trefne. Żydówki na deser podawały pieczone z mąki pod blachą w zwykłej kuchni, w wygrzanym palenisku chałki. Pani Felicja pamięta też, że za Sobkowem w stronę Staniowic był dwór żydowski. Dziedzic nazywał się Kaminer. Posiadał on dużo ziemi, do samej Wierzbicy. Powyższe dane potwierdza 71- letnia mieszkanka Żernik - Wanda Kowalska. Z jej wspomnień możemy dodać, że Żydzi, mimo że

7 uchodzili za bardzo bogatych, żyli skromnie. W ubiorze dominował kolor czarny, chociaż młode dziewczyny ubierały się jak Polki. Mężczyźni byli bardzo przystojni, wysocy, śniadzi. Niejedna Polka się w nich kochała. Z okolicznych wsi przyjeżdżali mieszkańcy do Sobkowa – wspomina - by w sklepach, prowadzonych przez Żydów kupić chustki, szale, materiały, nici, igły, guziki, szare mydło i inne potrzebne artykuły. W zamian Polki zanosiły jaja, sery, mleko. Jeśli Żyd miał zaufanie do klienta to dawał mu na tak zwaną kreskę. Na ogół Żydzi i Polacy żyli w zgodzie i przyjaźni, pomagali sobie wzajemnie, chronili przed Niemcami, ale byli też tacy, którzy im zazdrościli i nienawidzili.

8 Pani Sabina Wydymus (lat 82), mieszkanka Sobkowa wspomina, że Sobków zamieszkiwało około 500 Żydów. Mieszkali tam, gdzie obecnie znajduje się rynek i na ulicy Kieleckiej. Posiadali sklepy mięsne (bez wieprzowiny) tzw. jatki, mleczarnie. Zajmowali się także krawiectwem, szewstwem. Miejscem modlitw było Bóźnica a najważniejszym świętem Szabat. Rozpoczynał się w piątek o godz. 15 i trwał do soboty popołudniu. Przewodniczył mu rabin. Świętem były też kucki – Żydzi zbierali się przed szopką i modlili. Zwyczajem żydowskim było, aby każdy męski potomek został obrzezany w ósmym dniu życia.

9 To, że Żydów w Sobkowie było wielu pamiętają mieszkanki, pani Józefa Purska, lat 85 i Alfreda Basaraba, lat 73. Czy pamięta pani, jak układały się relacje między Polakami a Żydami? Pani Purska: Żydzi mieli dobre stosunki z Polakami, nie kłócili się z nimi, oferowali im miejsca pracy. Zgadzali się z nimi w wielu kwestiach. Dzieci żydowskie bawiły się z polskimi, chodziły na te same lekcje, oprócz religii. W 1942 roku zostali wygnani z Sobkowa.

10 Gdzie mieszkali? Pani Purska: Żydzi byli rozrzuceni po całym Sobkowie. Mieszkali w bardzo małych domkach, dookoła rynku i jego okolicy. Rabin mieszkał tam, gdzie obecnie zamieszkuje rodzina Wilków.

11 Miał 12 dzieci. Jego dom został zburzony. Naprzeciw była Bóźnica (Bożnica, Synagoga). Bóźnica była za domem pani Czubiny. W tym miejscu znajdowała się Bóźnica

12 Tam gdzie jest obecnie transformator, były małe domki Żydów.

13 A czym się zajmowali? Pani Purska: Zajmowali się główne handlem. Sprzedawali, co tylko mogli. Węgiel sprzedawali na puty ( 1 put to około 10 kg). Mieli też własne sklepy. Ale zajmowali się również stolarką, krawiectwem, prowadzili masarnię, piekarnię. Pieczeniem chleba i bułeczek zajmowały się kobiety. Ich wypieki były naprawdę pyszne. Wędliny wyrabiali przeważnie Polacy, którzy kupowali u Żydów mięso. Ciekawostką jest to, że Żydom nie wolno było zabijać drobiu. Jeśli chcieli zjeść mięso, wówczas prosili znajomego Polaka o zabicie zwierzęcia.

14 Pani Basaraba: W sobotę świętowali, piekli tzw. mace, czyli coś w rodzaju naleśników; były one robione z mąki i wody. W dni robocze zajmowali się pracą, jak wszyscy inni, lecz np. do pracy w polu najmowali Polaków. „Moją matkę też najmowali do robienia masła, które później sprzedawali”. A gdzie znajdowały się sklepy żydowskie? Pani Purska: Rywin miał sklep między panem Michałkiewiczem, a Rodzyńskim. Sprzedawał rozmaite materiały. Nosił on nazwę Łokciówka. Jego syn - Tołba - był właścicielem sklepu spożywczego.

15 Miejsce, gdzie Rywin miał sklep

16 Dom Gineberga znajdował się w miejscu, gdzie obecnie jest dom pana Króla. Jego córka miała na imię Estera, była krawcową. U niej uczyłam się szycia.

17 Żyd Hyl mieszkał tam, gdzie obecnie pani Fijałkowska, natomiast Żyd Gołda (szewc) zatrudniał do wyrobu butów Polaków, które potem sam sprzedawał. Skóry do szycia butów kupował od Polaków.

18 W miejscu domu pana Fredka Michałkiewicza, miała swój sklep Bencje, która była pachciarzem. Kupowała mleko od Polaków, a potem sprzedawała je też Polakom, ale już po wyższej cenie.

19 W miejscu Posterunku Policji, mieszkał Zając- Żyd handlujący wapnem.

20 Czy ich ubiór różnił się bardzo od naszego? Pani Purska: Żydzi nosili ibice - czarne płaszcze i chałaty, coś podobnego do sutanny. Na głowy wkładali kapelusze z szerokim rondem. Mieli też charakterystyczne pejsy. A czy świętowali, tak jak my? Pani Basaraba: Świętem żydowskim był Siabes (Szabas). Zaczynał się w piątek wieczorem i kończył w sobotę wieczorem, Podczas szabasu żaden szanujący się Żyd - nie wziął do ręki pieniędzy, nie wolno mu było rozpalać ognia, chociażby nawet było trzydzieści stopni mrozu.

21 Jednym słowem - oprócz modlitwy i jedzenia nie można było wówczas nic robić, nawet pisać. Czas przeznaczano na modlitwę i odpoczynek. W tym czasie jedli głównie mace, placki postne robione z mąki i wody, czyli coś w rodzaju naszych neleśników. Dopiero po Szabasie Żydzi otwierali swe sklepy i handlowali, by nie tracić zarobku. Jeśli przypadało święto "kuczek", żydowscy mężczyźni nie mogli jeść ani przebywać w domu. Szli do specjalnie przygotowanych na ten cel szałasów, sporządzonych z desek i gałęzi jedliny, a udekorowanych głównie kasztanami.

22 Pamiętają panie jeszcze coś ciekawego na temat Żydów? Pani Purska: Zmarłego nieśli na kierków na deskach. Chowali go w kucki. Gdy Polacy szli na kirkut, aby zobaczyć pogrzeb Żyda, Żydzi wyganiali ich stamtąd. Kobieta nie mogła umrzeć panną. Jeśli umarła, wyciągano senniki dla rodziców, którzy leżąc na nich pokutowali. Trwało to czasem nawet kilka dni. A śluby odbywały się obok Synagogi. Panna młoda była wyprowadzana z domu na podwórze. Ślub odbywał się na tzw.,,śmieciach " - na podwórzu, pod gołym niebem.

23 Na zakończenie tej ceremonii młodzi z zawiązanymi oczami tłukli dwie szklanki o ziemię - jeśli stłukły się obie - miało to oznaczać nadzieję na długie, szczęśliwe i dobrane małżeństwo - tzw. „mazut top”. Wesela odbywały się w domach. Natomiast Pan Wincenty Łysak i jego żona Zofia – mieszkańcy Sobkowa, tak wspominają tamte czasy. Cała ulica Kielecka usiana była domkami żydowskimi. Żydzi najczęściej zajmowali się rzemieślnictwem. Byli piekarzami (ich siedziby znajdowały się tam, gdzie teraz mieszkają państwo Czubowie i Małogoscy), szewcami, krawcami, wyprawiali skóry. Największa ich część

24 zajmowała się handlem. Odżywiali się cielęciną, drobiem czy wołowiną z przodka. Natomiast kategorycznie odmawiali spożycia wieprzowiny. Tym samym nie jadali kiełbasy, która robiona była z mięsa wieprzowego. W środy w Sobkowie odbywały się jarmarki żydowskie. Można było na nich kupić dosłownie wszystko. W odpusty wystawiali wielkie kramy, które nieraz od kościoła ciągnęły się aż do żydowskiej Bożnicy. Najczęściej spotykanymi imionami i nazwiskami żydowskimi były Estera, Mosiek, Herszta czy Ankiel. W Sobkowie znajdował się również cmentarz żydowski,

25 który wśród miejscowej ludności nazywany był Kierkowem. Zwyczaj chowania Żydów bardzo mnie zainteresował. Żydzi zakopywali swoich zmarłych, bowiem na siedząco. Tłumaczyli to tym, że kiedy nadejdzie Dzień Zmartwychwstania będą oni mogli szybciej wstać z pozycji siedzącej niż leżącej. Powszedni strój przeciętnego Żyda składał się z krymki (czapka z małym daszkiem) oraz czarnych spodni i koszuli. Zazwyczaj odziewali się skromnie.

26 Jedynie w szabat ubierali się w odświętne stroje. Gdy zdarzyło się, że ubranie zostało pobrudzone w święto musiało być od razu zmienione. Żydzi nie zaprzątali sobie głowy strojami czy wyglądem zewnętrznym. Nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do umeblowania, czy porządku w domu. Żyli skromnie. Bez wystawnych mebli czy porcelany. Dzieci żydowskie chodziły do polskich szkół. Bawiły się z polskimi dziećmi. To nie było nic dziwnego. Chociaż, jak w każdej regule zdarzały się wyjątki. Smutna prawda była taka, że niektórzy Polacy dokuczali Żydom.

27 Zdarzało się, że ktoś wybił szybę w mieszkaniu lub rzucił jajkiem w odświętnie ubranego Żyda. Nie było też mieszanych małżeństw. Rodziny, ani polskie ani żydowskie nie wyraziłyby prawdopodobnie zgody na taki związek. Żydzi byli bardzo związani ze sobą. Wspierali się we wspólnych przedsięwzięciach, pożyczali sobie pieniądze na rozpoczęcie działalności handlowej, czy rzemieślniczej. Byli bardzo skromni i oszczędni. Nie lubili wystawnie żyć. Nie szastali pieniędzmi. Prowadzili swoje interesy z rozwagą, dlatego też dość szybko bogacili się. Było to czasem obiektami zazdrości naszych rodaków.

28 Co ciekawe, Żydzi prowadzili interesy również z Polakami. Na przykład Pan Wincenty, który mieszkał w pobliżu Chęcin, szył buty, następnie zawoził je do Żyda – szewca w Chęcinach, który naciągał je, nadawał im formę (posiadał do tego specjalną maszynę), nakładał lakier i takie wykończone profesjonalnie obuwie sprzedawał, dając na nie trzymiesięczną gwarancję. Pan Wincenty zarobił wtedy sporo pieniędzy. Zdarzało się, że Żydzi pożyczali Polakom pieniądze. Jednak tylko tym, do których mieli zaufanie i wiedzieli, że zostaną one oddane. Zawiązywały się też przyjaźnie polsko – żydowskie. Pani Zofia bardzo lubiła

29 Żydówkę Esterę, która uczyła ją szyć na maszynie. Kiedy Żydzi zostali wywiezieni do Jędrzejowa do getta. Pani Łysak odwiedzała tam swoją przyjaciółkę. Żydzi wierzyli, że przetrwają wojnę i wrócą do swoich domów. Mieli pieniądze i nadzieję, że uda im się przekupić Niemców. Jednak tak się nie stało. Estera, kiedy była wywożona schowała złoto w koku splecionym z warkoczy!!! Powiedziała Pani Zofii, że gdyby jej się coś stało upoważnia ją do wzięcia jej majątku. Nasza rozmówczyni rozpaczała nad losem ludności żydowskiej. Często powtarza, że byli to bardzo porządni ludzie.

30 Wszyscy nasi rozmówcy potwierdzają istnienie cmentarza żydowskiego w Sobkowie.

31 Było to miejsce święte. Miejsce to nazywano kirkutem, jeszcze dawniej okopowiskiem. Miał on specyficzny wygląd. Stały na nim płyty kamienne z pięknymi hebrajskimi napisami, zresztą niektóre, mimo że cmentarz jest zniszczony zachowały się do dzisiaj. Płyta nagrobna nosiła nazwę macewa. Wielce zasłużonym i cadykom stawiano ohele. Do dzisiaj zachowały się fundamenty dwóch oheli. Był to rodzaj grobowca w kształcie małego prostokątnego domku wykonanego z kamienia lub drewna.