1 Nr. 4.– 2016/2017 T a j n i a k Gazetka szkolna 23 Liceum Ogólnokształcącego im. Nauczycieli Tajnego Nauczania w Lublinie
2 Spis treści: Studniówka 2016/2017 Zimowe szaleństwo- Ferie 2017Zbiórka pieniędzy- Fundacja Szczęśliwe Dzieciństwo Walentynki: Dziewczyna kontra Chłopak, jak widzą ten dzień Zwrot ku przyszłości- artykuł biograficzny Redakcja: Julia Bielecka Julia Wacławek Kamila Suska Jakub Frączek Klasa 2A
3 Bal studniówkowy 2016/2017 Studniówka to najbardziej wyczekiwany wieczór przez uczniów klas maturalnych. Tego dnia uczniowie świętują 100 dni do matury, choć w rzeczywistości nie myślą o stresie, jaki będzie im towarzyszył za kilka miesięcy. Jedynym ich celem jest dobra zabawa. Bal maturalny kojarzy nam się na pewno z tańcem pochodzącym z przełomu XVI i XVII w.- polonezem. Wszyscy pragną, by był on jak najlepiej zatańczony. Aby tak się stało, uczniowie naszej szkoły uczęszczali na próby, które odbywały się pod czujnym okiem pani instruktor. Fot. Julia Wacławek
4 Bal studniówkowy 2016/2017 W sobotę 4 lutego odbyła się długo wyczekiwana przez uczniów studniówka naszej szkoły. Zabawa została zorganizowana w Hotelu Luxor. Uroczystość rozpoczęła się o godzinie 17 pamiątkową sesją fotograficzną. W ten wieczór wszyscy maturzyści wraz z osobami towarzyszącymi prezentowali się bardzo elegancko. Tego dnia nie mogło zabraknąć również nauczycieli i wychowawców, którzy zostali obradowani kwiatami przez swoich wychowanków. Pani dyrektor Monika Wrona wygłosiła krótkie przemówienie, kończąc je słowami: "Poloneza czas zacząć".
5 Bal studniówkowy 2016/2017 Pierwszą turę poloneza rozpoczęli uczniowie klas IIIA i IIIB około godziny 19. Z powodu dużej ilości klas w naszej szkole polonez trwał 2 godziny, a po każdym tańcu uczniowie danego oddziału przedstawiali wcześniej przygotowaną część artystyczną. K.S
6 Bal studniówkowy 2016/2017 Wszystkie zdjęcia zaczerpnięte zostały z prywatnych źródeł klasy 3A oraz Kuriera Lubelskiego
7 Zimowe Szaleństwo -Ferie 2017Dnia 16 stycznia 2017 roku w naszej szkole rozpoczęły się ferie zimowe, które trwały równo dwa tygodnie. Był to czas, który pozwolił uczniom zapomnieć o wszelkich obowiązkach szkolnych i cieszyć się chwilą wolnego. Większość z nich zdecydowało się na wypoczynek w górach, m.in. na obozach narciarskich lub snowboardowych, gdzie można doskonalić swoje umiejętności na stoku pod czujnym okiem instruktora oraz wspaniale bawić się w towarzystwie rówieśników. Inni zaś wybrali odpoczynek w domu, czy spotkania z przyjaciółmi. Wspólne wyjścia do kina, teatru, na lodowisko czy na kręgle z pewnością pozwoliły na zebranie większych sił do sukcesywnej nauki. J.W Fot. Julia Bielecka
8 Zbiórka pieniędzy- Fundacja Szczęśliwe DzieciństwoDnia w centrum handlowym Felicity, odbyła się zbiórka pieniędzy zorga- nizowana przez Fundację Szczęśliwe Dzieciństwo. Nasza szkoła po raz kolejny postanowiła włączyć się do akcji. Zbieraliśmy na szczytny cel- dofinansowanie ferii dla dzieci nie mających możliwości finansowych, by miło spędzić czas przerwy śródsemestralnej. Akcja trwała cały dzień i udało nam się zebrać pokaźną kwotę. Udział w takich przedsięwzięciach, choć to tylko zmiany po kilka godzin, daje wielką satysfakcję, że można komuś pomóc. Zachęcamy wszystkich, nie przechodźcie obojętnie koło wolontariuszy, każdy grosz jest wielką radością dla potrzebujących. J.B
9 Zbiórka pieniędzy- Fundacja Szczęśliwe Dzieciństwo
10 Dziewczyna kontra chłopakWalentynki to bardzo ważny dzień w życiu kobiety, to właśnie wtedy oczekuje od mężczyzny jeszcze większego zainteresowania niż na co dzień. Miłym gestem jest wielki bukiet czerwonych róż, bombonierka w kształcie serca, czy zwykła karta, która będzie pamiątką na całe życie. Wyjście do kina, teatru czy restauracji jest również dobrym pomysłem na spędzanie tego dnia. Jeśli chodzi o mężczyzn, mają oni o wiele prostszą drogę do serca kobiety, problemem jest obdarowanie ich czymś równie wyjątkowym. Ale drogie Panie pamiętajcie, przez żołądek do serca! J.B, J.W Fot. Julia Bielecka i Julia Wacławek
11 Dziewczyna kontra chłopakKażda kobieta z niecierpliwością czeka cały rok, aby nadszedł dzień walentynek. Wyczekują one cudownych niespodzianek od partnera lub cichego wielbiciela. Niestety, większość mężczyzn nienawidzi tego święta. Owszem jest to dzień, w którym możemy romantycznie spędzić czas z najpiękniejszą dziewczyną na świecie, lecz prowadzi do tego ciężka przeprawa przez sklepowe półki i wymyślanie miłosnych wierszy całymi nocami. Bardzo długo zastanawiamy się, co takiego zadowoliłoby naszą ukochaną. Jest wiele rzeczy, które są ciekawe, lecz nie wiadomo, czy uszczęśliwią naszą księżniczkę, która czeka na coś niesamowitego. Oczywiście upominki wiążą się z kosztami, a jeżeli Walentynowy dzień to „wielkie walentynkowe wyprzedaże” ,wiele osób chce sobie dorobić na męskiej naiwności i za zwykłą różę liczy sobie nawet 10zł. Jest to dla nas wielki cios, ponieważ nasz umysł nie pozwala wydać tyle na roślinkę , ale czego nie zrobimy dla naszych śliczności. Wiele restauracji również proponuje ciekawe atrakcje dla zakochanych, które oczywiście również odstraszają ceną, a jeżeli chodzi o kino- nie oferują żadnych ciekawych filmów które spodobałyby się zarówno nam, jak i naszym kobietom. Męskim zdaniem walentynki są wymysłem komercyjnym, który ma na celu wzbogacenie się na ROMANTYCZNYCH gadżetach. Kobietę powinno się kochać zawsze i pamiętać o niej w każdej chwili . J.F
12 Zwrot ku przyszłości Laura Różycka Mam trzydzieści cztery lata. Kilkanaście wiosen temu w moim życiu zdarzyło się coś, co mogło zmienić bieg moich przeszłych dróg. Od tamtego czasu świat zawalił mi się na głowę. Codzienne marzenie o ziszczenie się moich najskrytszych pragnień właśnie mogło się spełnić. Nie sądziłam jednak, że można było to tak łatwo zaprzepaścić. Niespodziewanym był moment, gdy pewnego pochmurnego dnia, kiedy zupełnie zmęczona młodzieńczym, niespełnionym życiem, otrzymałam krótki list. Zwyczajny. Bez żadnych ozdób czy serduszek. Bez pokropienia perfumami. Bez zbytecznego kolorowego papieru i nawet… bez podpisu. Nie mogłam więc dowiedzieć się, kim był nadawca listu, bo na kopercie widniał sam adres zwrotny, który kompletnie nic mi nie mówił, ale rzeczywiście zostałam zainteresowana. Pisał: „Gdybym tylko mógł znać Twoją ulubioną potrawę i nazwę miejsca, gdzie lubisz jadać, byłbym jednym z niewielu szczęśliwców na tym wielkim, smutnym, szablonowym świecie.” Byłam zaskoczona. Nie przypominałam sobie żadnych nowych znajomości i potraktowałam to, jak żart. Nie lubiłam takich niewyjaśnionych okoliczności i nie zamierzałam się wdawać w niesłychane znajomości o enigmatycznej strukturze, więc rzeczowo odpowiedziałam: „ „Literatka”. Pierogi ruskie. Piątek, godz Nie toleruję spóźnień.”
13 Zwrot ku przyszłości Umówionego dnia pojawiłam się w mojej ulubionej restauracji, która w zasadzie wcale nią nie była, ale mieli dobre pierogi, a przy stoliku, gdzie zamierzałam usiąść, bo tajemniczego nadawcy jeszcze nie było, leżała koperta z moim imieniem i nazwiskiem, a na niej jeden, samotny chaber. Kochałam te kwiaty, ale na pewno nigdy nie było potrzeby, żebym komukolwiek o tym wspominała. Niedługo po tym jak usiadłam, podszedł do mnie kelner z pierogami. Nic nie dało, że stanowczo zaprzeczyłam, iż to moje zamówienie. Postawił je, życzył smacznego i czym prędzej odszedł. Pomyślałam sobie wtedy, że ktoś nieźle się ze mną bawi. Już wtedy poczułam się, jak robot, który wykonuje każde zadane polecenie. Moja ciekawość jednak zwyciężyła i zrobiłam kolejny krok – odpisałam na drugi list. „Mam nadzieję, że najadłaś się wystarczająco, więc nie masz mi za złe samotności przy stoliku. Zapewne jednak nigdy nie próbowałaś sama sprawić sobie tej przyjemności, więc dołączam wspaniały przepis. Czekam na sprawozdanie z kucharzenia. Czwartek, godz Ogród Saski.”
14 Zwrot ku przyszłości Naturalnie z czystej ciekawości pojawiłam się w umówionym miejscu, o umówionej porze. Mijał mnie wtedy znajomy listonosz, który po drodze wręczył mi list. Kolejny list bez nazwiska nadawcy. Pismo to samo, co wtedy. Nie udzielił mi jednak żadnych informacji, wmawiając mi, że to czysty przypadek, że właśnie mnie spotkał i spiesząc się – minął mnie zręcznie. Byłam bardzo zła i, ku własnemu zdziwieniu, nieco zawiedziona. Uznałam się jednak za idiotkę, głupią marionetkę. Mimo to, otworzyłam list. Pisał, żebym mu wybaczyła i dodał, że liczy na moją obecność w hospicjum dziecięcym za dwa dni. Na końcu oznajmił, że to ważne, abym się wtedy pojawiła. Stwierdziłam w tamtym momencie, że to naprawdę inteligentny, uczuciowy i zaskakujący chłopak/mężczyzna. Wybaczyłam mu jego nieobecność na drugim już, umówionym spotkaniu i z ciekawością oraz strachem poszłam do hospicjum w wyznaczony dzień. Ze strachem, bo nie lubiłam dzieci. Wydawały mi się pyskate i niewdzięczne, jednak to, co zobaczyłam kompletnie odmieniło moje myślenie. Oczywiście tajemniczy mężczyzna nie pojawił się, ale to wspaniałe, że tamtego jednego dnia pękło mi serce i mogłam zobaczyć tak wiele. Wielką radość w oczach małych dzieci, które czekały na niemal pewną śmierć. Były miłe i życzliwe. Miały w sobie tak wielką siłę i wolę walki, że do końca moich dni wystarczy mi determinacji w życiowych wojnach, które przyjdzie mi przetrwać. Natomiast obserwowani przeze mnie rodzice sprawili, że sama zapragnęłam mieć swoje małe, żywe odzwierciedlenie i móc przelać swą miłość na tą małą istotkę, jaką jest dziecko, o czym nigdy w życiu nie chciałam słyszeć.
15 Zwrot ku przyszłości W recepcji przekazano mi kolejny list. Mimo wspaniałej odmiany, jaką przeszłam będąc w hospicjum przez niemal pół dnia, byłam na niego zła. Chciałam poznać człowieka, który igra moimi uczuciami, a tymczasem on kompletnie mnie lekceważył. Nie przeszkodziło mi to jednak w otworzeniu tego kolejnego listu, w którym opisał odczucia jakich doznałam tamtego dnia. Byłam w szoku, że może znać mnie tak dobrze, ale uznałam to za przypadek doboru słów. Napisał też, że chce, abym pojawiła się we wtorek o godzinie 16:07 na pobliskim cmentarzu. Byłam tak bardzo zdeterminowana, że nie odpisując nic, poszłam na ten cmentarz. W oczy rzucił mi się starszy pan, który z bukiecikiem hiacyntów siedział zapłakany na ławce przed grobem jakiejś kobiety, pewnie jego żony. Minęłam go i czekając długi czas, nie zobaczyłam nikogo, kto zmierzałby na spotkanie ze mną wśród licznych mogił. Byłam wstrząśnięta i nie wiedziałam kompletnie, co to wszystko znaczy. Dzień później wzięłam kopertę i przeczytałam adres nadawcy. Czym prędzej, z nieskrywaną irytacją, pojechałam w to miejsce. Zapukałam do małego domku i otworzył mi starszy pan, którego widziałam zeszłego dnia na cmentarzu. Ani trochę nie był zdziwiony, kiedy zobaczył moją twarz i bez żadnych wyjaśnień zaprosił mnie do środka. Na wstępie wyjaśnił, żebym się nie bała, bo to nie od niego dostaje listy. Kiedy zaczęłam błagać go w końcu, aby powiedział mi, kto je więc wysyła, zaczął opowiadać mi historię swojego życia, nie słuchając mnie już w ogóle. Opowiadał o swojej żonie. O niezmierzonej miłości do niej. O ich szczęśliwym życiu i jej śmierci. O tym, że codziennie o 16:07 chodzi na cmentarz, bo to godzina, gdy złożył na jej ustach ostatni pocałunek. Byłam zdruzgotana, gdy skończył opowiadać. Nie chciałam tego słuchać, a jednak każde słowo coraz bardziej trafiało w moje serce. Nigdy wcześniej nie wierzyłam w miłość. Miałam o niej bardzo złe zdanie. Wstrząsającym był fakt, że myliłam się w tej kwestii. Ten starszy pan przekazał mi wtedy kolejny list. Tym razem już bez koperty. Nie dał się uprosić, kiedy chciałam uzyskać informacje o nadawcy. Wyszłam więc znów w kompletnej niewiedzy. I znów byłam zła, że jestem w centrum jakiejś dziwnej, reżyserowanej opowieści. Treść listu była następująca:
16 Zwrot ku przyszłości „Wiele cierpliwości potrzeba, by zobaczyć kawałek nieba… Wybacz mi moje roztargnienie i nieobecność, bo wiem, że na to liczyłaś. Musisz wiedzieć, że kiedy Cię widzę, to mam pewność, że miałbym siłę uczynić wszystko! To dla mnie wspaniała rzecz, móc mieć z Tobą kontakt. Niedziela, godz Most nad rzeką. Proszę, spotkaj się ze mną!” Miałam dość tych zagrywek. Nie pojawiłam się. Od tamtej pory nie otrzymałam już żadnego listu. Zrobiło mi się smutno. Nawet zaczęłam żałować, że nie poszłam. Niczego bym przecież nie straciła. Po kilku tygodniach nieustannego myślenia o tajemniczym mężczyźnie postanowiłam wyjaśnić to wszystko i udałam się do tamtego starszego pana, który mieszkał pod podanym adresem nadawcy listów, mimo iż rozum podpowiadał, że jeśli się już nie odezwał, to koniec zabawy. Poprosiłam go o kontakt do tajemniczego mężczyzny, ale zamiast tego usłyszałam, w której alejce został pochowany. Staruszek opowiedział mi, że chłopak zginął potrącony przez samochód, w drodze do mnie dzień po tym, jak nie pojawiłam się na miejscu, gdzie prosił o spotkanie i oznajmił mi, że był jego dziadkiem. Wyszłam roztrzęsiona i długo nie mogłam otrząsnąć się z minionych wydarzeń. Dzień po dniu analizowałam wszystkie listy, wszystkie miejsca, w których byłam z jego polecenia. Faktycznie tylko w ostatnim była prośba o spotkanie z nim. W poprzednich listach nie było informacji, że będzie na mnie czekał, ani nic w tym stylu. Zrozumiałam, że była to jakaś próba. A po kilku długich, rozpaczliwych miesiącach uświadomiłam sobie jaki to miało sens… Zmusił mnie do ugotowania pierogów, które uwielbiam i wyszły dość przyzwoicie, a przecież zarzekałam się, że nie umiem gotować i nigdy wcześniej tego nie robiłam. Byłam w dziecięcym hospicjum, a nie lubiłam dzieci. Dzięki temu zmieniłam do nich podejście. Obudził się we mnie matczyny instynkt. Zapragnęłam w przyszłości mieć swoje dzieci. Spotkałam też tego starszego pana, który swoją życiową historią sprawił, że uwierzyłam w prawdziwą miłość.
17 Zwrot ku przyszłości Wszystko miał dokładnie zaplanowane. Do dziś zastanawiam się skąd ten, obcy dla mnie, młody mężczyzna znał mnie tak dobrze. Pozwolił mi poznać siebie. Odkrył przede mną to, czego nie znałam. Miał w tym zapewne głębszy cel, o którym mogłabym się dowiedzieć na spotkaniu, na którym się nie pojawiłam; które już nigdy więcej się nie powtórzy. Po tym czasie wiedziałam, że wyznanie w ostatnim liście było jak najszczersze, jak i intencje nadawcy. Tak bardzo żałuję, że nie spróbowałam; że nad uczuciami zwyciężyła wtedy urażona duma. Dziś, mając trzydzieści cztery lata, będąc samotną kobietą, wiem, że miłość mojego życia odeszła tamtego dnia, gdy tragicznie zginął mężczyzna, który, jestem przekonana, że przewyższyłby moje najśmielsze oczekiwania, będąc już moim mężem. Trzeba jednak podnieść się i iść dalej. Życzę wam, drodzy czytelnicy, abyście kierowali się sercem, bo zostało nam dane po to, aby wyznaczać nam drogi. Sylwia Baran