1
2 Witaminowy baron
3 Na wzgórzu wśród bujnej zieleni stał piękny zamek. W zamku tym mieszkał król z królową i małą księżniczką. Jak przystało na królewską rodzinę, żyło się im dostatnio. Szemrzące strumienie dostarczały wody pitnej oraz ryb, łany zbóż dawały pożywne ziarna na mąkę. Z tej puszystej zdrowej mąki wypiekano chleb i pyszne bułeczki. Na królewskim stole nie brakowało niczego, stoły uginały się pod srebrnymi półmiskami pełnymi jadła. Były pieczone jagnięta, nadziewane bażanty, jaja przepiórcze, gęsie wątróbki i wiele innych wymyślnych potraw. Wśród dostatku i miłości wzrastała wesoła księżniczka. Jej perlisty śmiech jak kryształowe kulki toczył się od komnaty do komnaty. Wszystkim dookoła wydawało się, że szczęście będzie trwać wiecznie.
4
5
6
7 Aż nadszedł czas, gdy śmiech księżniczki stawał się coraz cichszy a i ona sama stawała się bledsza i wątlejsza, więdła jak kwiat bez wody. Mijały dni a dziewczynka coraz rzadziej opuszczała swoją komnatę. Nie cieszył jej wschód i zachód słońca, cudowny śpiew ptaków, zapach kwiatów, zielone parkowe trawniki. Król, królowa i wszyscy dworzanie bardzo martwili się stanem zdrowia ukochanej królewskiej córeczki. Do zamku przyjeżdżali medycy z całego świata, każdy z nich starał się uleczyć księżniczkę podając jej coraz to wymyślniejsze specyfiki. Przybywali też magicy i czarnoksiężnicy, lecz ani zabiegi medyków, ani czary, ani magia nie były w stanie uzdrowić księżniczki.
8 O chorobie dziewczynki wiedział również nadworny ogrodnik. On też się martwił. Dzień i noc, noc i dzień rozmyślał na tym, w jaki sposób może pomóc strapionym rodzicom, jak może rozweselić i uzdrowić księżniczkę- przepiękną jak gwiazdka na niebie. Pytał słońce i księżyc, rozmawiał z trawami i kwiatami, prosił o radę warzywa i owoce. Jednak wszystkie one milczały jak zaklęte. Pewnego razu, gdy sposobił się od podlewania roślin, natknął się na nadwornego kucharza spacerującego parkowymi alejkami. Ten trzymając się za głowę głośno lamentował: - Już nie wiem co mam robić! - Już nie wiem co mam gotować! - Nie wiem jak mogę pomóc księżniczce by nie opadała z sił!
9
10 Ogrodnik podszedł do kucharza i zaczął rozmowę. Wypytywał go o księżniczkę i o potrawy jakie ona lubi najbardziej a ten, wielce zatroskany nawet nie słuchał ogrodnika, wcale ale to wcale nie miał ochoty na rozmowę. Widząc tak zrozpaczonego kucharza postanowił go czymś zająć, żeby choć na chwilę oderwał się od ponurych myśli. Narwał więc pełen kosz rumianych jabłek, złotych jak słońce gruszek, włożył również do niego bukiet kwiatów w kolorze tęczy. Tak przygotowany kosz kucharza miał zanieść do komnaty księżniczki a gdy ona ten dar przyjmie, miała dać znać otwierając okno. Gdy kucharz oddalił się z koszem, ogrodnik szybko udał się pod okno księżniczki. Po drodze poprosił o pomoc wonne róże, słodką winorośl i rozśpiewane słowiki. A gdy okno księżniczki zostało otwarte na oścież, wszystkie rośliny rosnące w ogrodzie, wszystkie drzewa i ptaki zaśpiewały radosną piosenkę: „Najwięcej witaminy mają owoce i jarzyny I to jest prawda, to jest fakt, to daje urok, zdrowie, smak I nigdzie nie znajdziecie witamin więcej w świecie I za nie oddałaby pałace, złoto sny.” Nagle w komnacie zrobiło się kolorowo i wesoło a owoce i warzywa zaczęły tańczyć przepiękny taniec witaminowy.
11 Król wezwał do zamku sprawcę tych zdarzeń, prosząc go by opowiedział mu wszystko co wie o tych rumianych tańczących jabłkach, złotych jak słońce gruszkach i o tych wszystkich roślinach, które wywołały uśmiech na twarzy jego córki. Ogrodnik po kolei przedstawił owoce i warzywa a księżniczka je dotykała, smakowała i tak się rozkoszowała ich zapachem i smakiem, że zapomniała o chorobie. Od tego dnia ogrodnik codziennie przynosił do zamku kosz świeżych owoców i warzyw a kucharz przyrządzał z nich surówki, soki, dodawał do mięsa, robił desery.
12 Do zamku wrócił śmiech i radość, znowu szczęście zagościło w sercach mieszkańców zamku a ogrodnik stał się najbardziej oczekiwanym gościem. Jego wizyty najbardziej cieszyły małą księżniczkę.
13 Tak mijały dni, miesiące i lata. Księżniczka rosła, piękniała, każdego dnia słuchała witaminowej piosenki, zachwycała się pięknem otaczające przyrody i jej darami. Jej serce stawało się coraz silniejsze i biło coraz mocniej. Zapytacie dla kogo ono tak mocno biło?! Ja wam powiem- dla tego, który pokazał jej życiodajną moc owoców i warzyw. Dla tego, który bez szabli i bez zbroi pokonał jej chorobę. Para królewska nadała ogrodnikowi tytuł „witaminowego barona” a gdy księżniczka dorosła z radością obwieścili wszem i wobec jej zaręczyny z „baronem”. Wkrótce też w zamku odbyło się huczne wesele. Weselne stoły uginały się pod ciężarem zdrowych warzyw i owoców, wszyscy goście tańczyli w rytm witaminowej piosenki śpiewanej prze kolorowy ptasi chór.